Podobne historie nie są niczym niezwykłym w dzisiejszym, zglobalizowanym świecie. Na Youtube pojawia się filmik z Tajlandczykami grającymi psych rock. Filmik pojawia się na portalu poświęconym różnym ciekawostkom, Dangerous Minds. Na nagranie trafia amerykański producent, Josh Marcy, którego wideo ujęło tak mocno, że postanowił się skontaktować z tajemniczym (przynajmniej dla osoby nie znającej tajskiego) zespołem i zaproponować im nagranie płyty. Dotarcie do nich było nie lada zadaniem, nie obyło się bez pomocy pracowników lokalnej tajskiej restauracji. Potem było już łatwiej, Marcy znalazł amerykańskiego ekspata, który posłużył za kontakt z zespołem. Wydaniem albumu zajęła się oficyna Innovative Leisure z LA, nagrania zajęły jeden dzień (szczęśliwie pogodny, więc rejestracja materiału odbyła się w buddyjskiej świątyni). I już, anonimowi Tajowie, przestali takimi być. A album? Doprawdy fantastycznie psychodeliczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz